Krótki wpis o reklamie i blogerach
Każdy chce mieć w swojej kampanii promocyjnej blogera. To jeden z obecnych trendów marketingowych. To, że każdy chce mieć w kampanii blogera nie jest naganne. Naganne jest to, że każdy chce mieć Komina czy Antyweba, nawet wtedy, gdy sprzedaje suplementy diety od których nienaturalnie rosną mięśnie.
Duży bloger najlepszy?
"Duzi" blogerzy przekonują, że lepiej współpracować z nimi, niż z małymi płotkami blogosfery. Nie mam im tego za złe, długo pracowali na swoje pozycje, chcą mieć w końcu coś od życia. Argumenty, jakimi przekonują do siebie wszelkich brand mangerowie mówią o tym, że mają doświadczenie we współpracy z różnymi markami, zasady współpracy z nimi są jasno określone, nie kantują, bo jest to dla nich nieopłacalne, oraz, że mają tyle a tyle unikalnych użytkowników miesięcznie i tyle a tyle odsłon. Sugerują też, że na małym blogerze firma może się po prostu przejechać. Ok, wolno im. Szkoda tylko, że wielu menadżerów nie bierze pod uwagę jednej bardzo ważnej kwestii, a mianowicie GRUPY DOCELOWEJ, stawiając na słabo strgetowaną masówkę. Nie będę mówił, że "duzi blogerzy" nie mają racji. W sieci pełno jest słabych naśladowców, którzy chcą być jak "tu wstaw jakiegoś znanego blogera", dzięki czemu będą mogli łyknąć nieco kasy. Ale nie każdy kto ma małego bloga nie zasługuje na dostrzeżenie!
Mały bloger, lepszy partner?
Generalnie wszystko zależy od tego, co chcemy promować. Chcąc się przebić z jakąś nową marką ciuchów czy garnków warto zapukać do drzwi dużego blogera. Mamy ogólny towar, który prawdopodobnie będzie znajdował się w obszarze zainteresowań czytelników bloga. Ale dobra droga tylko dla marek ogólnych, oferujących dobra masowe, których każdy (no może nie każdy, ale duży procent czytelników bloga może potrzebować). Jednak kiedy mamy towar konkretny, interesujący tylko wąską grupę odbiorców, nie warto nawet myśleć dużym blogerze. Efekt będzie taki sam jak wtedy, gdy staniemy na tarasie widokowym Pałacu Kultury i rzucimy te pieniądze w przestrzeń miejską. Kasy nie będziemy mieć, konwersji również.
Konkretny towar, konkretny bloger
Oferując konkretny towar czy usługę należy zrobić gruntowny research i poszukać konkretnych, pasujących do naszej tożsamości blogerów. Weźmy na przykład warsztat samochodowy specjalizujący się we włoskich autach. Właściciel chce go rozwijać. Usłyszy gdzieś, że ostatnio w modzie jest współpraca z blogerami. Więc siądzie do komputera i pomyśli "Może ja też zareklamuję się na jakimś blogu?" Trochę poszpera, dowie się, że blogerom lepiej nie proponować stawki 50 zł za artykuł sponsorowany, podejdzie do tego na poważnie. I skontaktuje się z wiodącym blogerem motoryzacyjnym, ustalą warunki (nie taniej) współpracy i.... NIC, jedno wielkie nic! Zarobki nie wzrosną, kasa przepadnie, właściciel obrazi się na blogera i koniec. A przecież to bardzo duży bloger, ma wielu czytelników, więc co poszło nie tak?
Chodzi o to, że...
Właściciel chciał przyciągnąć do siebie ludzi jeżdżących autami włoskimi. Pasjonatów i miłośników Alf, Lancii. Ludzi, którzy dbają o swoje autka jak o żony i dzieci (a czasem nawet lepiej). Taki był przekaz kampanii promocyjnej. "Kochamy włoskie auta i znamy się na nich jak nikt inny." Między wierszami przebrzmiewało też, "Inne auta też naprawiamy, ale nie za bardzo to lubimy i znamy się na tym tyle o ile." Więc ludzie przyjmowali przekaz reklamowy jednym okiem, a wypuszczali drugim. I wyszła z tego kiszka. A wystarczyło, żeby właściciel warsztatu zgłosił się do blogera specjalizującego się we włoskiej motoryzacji. Jego czytelnicy z pewnością zainteresowali by się warsztatem, w którym kochają ich samochody, a w pracę wkładają dużo serca. I współpraca przyniosła by wymierne efekty. Risercz, Risercz, Risercz i dobre określenie grupy docelowej działań marketingowych to podstawa! I tyle w temacie!
Pomijając lokalizację...
Opisując powyższy przykład pominąłem wątek lokalizacji warsztatu w odniesieniu do tego, skąd pochodzą czytelnicy bloga. Przyjmijmy, że warsztat znajduje się w Warszawie; ze stolicy pochodzi też 47% czytelników bloga. Bo lokalizacja też jest ważna. Jeżeli mamy coś lokalnego, nie pukajmy do drzwi tych, którzy mają zasięg większy niż lokalny. No, chyba, że z bannerem, który będzie się wyświetlał tylko u ludzi z danego regionu.
Nieważne!
Powyższy wpis dotyczy współpracy z blogerami, ale można go odnieść do dowolnej współpracy, czy to z serwisami czy portalami Internetowymi. Zastanówmy się zawsze, czy nasze działania skierowane są do właściwych ludzi.... I co, miało być krótko, a wyszło długo. Ale konkretnie i na ważny temat!
Szukasz szybkiego hostingu z dyskami SSD? Dobrze trafiłeś.
Pakiety hostingowe Kylos to sprawdzone i niezawodne rozwiązanie dla Twojej strony.
Darmowy okres próbny pozwoli Ci sprawdzić naszą ofertę, bez ponoszenia kosztów.
Sprawdź nas